Grzaniec i świąteczne wiedeńskie jarmarki

Gdy za oknem mróz, śnieg przypominamy sobie o starym, poczciwym, mocno rozgrzewającym i aromatycznym kulinarnym wynalazku jakim jest grzaniec.

Grzaniec kojarzy mi się z Wiedniem, kilka lat temu miałam okazję być tam w okresie przedświątecznym, wiedeńskie place zamieniają się w czarujące jarmarki, bajkową krainę, na ponad 100 przystrojonych świątecznie stoiskach, można kupić świąteczne prezenty, ozdoby, słodycze i ciepłe napoje, tam też pierwszy raz jadłam pieczone kasztany. Wszędzie pachnie świątecznymi wypiekami i wszędzie roznosi się zapach gorącego ponczu i grzańca, wszyscy chodzą z pięknymi świątecznymi kubeczkami wypełnionymi tymi rozgrzewającymi trunkami :) Muszę pamiętać, aby w przyszłym roku znowu go odwiedzić :)

Wracamy do grzańca, króla dzisiejszego przedstawienia, nigdy nie zastanawiałam się nad jego historią, ale trochę poczytałam i dowiedziałam się, że przed wiekami był to jeden z najwykwintniejszych i najdroższych specjałów na europejskich stołach!

Grzaniec ma masę dobroczynnych właściwości, oprócz tego, że jest przepyszny, jest idealny na przeziębienia, katar, a nawet początek grypy.

Prawdziwy grzaniec to taki, w którym znajdziemy wino, miód i masę korzennych przypraw, które mają właściwości rozgrzewające, antyseptyczne i bakteriobójcze.

Jak zrobić najlepszy grzaniec?

Najważniejsze, aby nie gotować wina, powinno być podgrzane maksymalnie do 70 *C, jeśli chcecie poczuć moc, można dolać do niego trochę wódki. Ważne jest też, aby przyprawy były dobrej jakości, świeże, nie z otwartych w ubiegłym roku paczuszek, które zwietrzały :) Mniej istotne, ale jednak znaczące będzie naczynie, w którym będziecie go podawać. Najlepiej, aby był to kubek z grubymi ściankami, które długo utrzymują ciepło.

Wieczór z glinianym naczyniem, wypełnionym dobrze przyprawionym grzańcem wprowadzi w prawdziwie przyjemny, sympatyczny i świąteczny czas.

Na zdrowie !

Przepis na mój ulubiony grzaniec znajdziecie tutaj klik