CIĄŻA

Mój pierwszy trymestr ciąży

qr code url Ciąża pierwszy trymestr
2014-12-01  Komentarzy 14 

Jak już wielu z Was wie, kolejny raz jestem w ciąży :D

Tak się składa, że obie ciąże są zupełnie inne, więc jest dużo rzeczy do porównywania.

Przyznam się bez bicia, o ile każde dziecko bardzo, bardzo chciałam, to ciąża nie jest moim ulubionym stanem. W byciu w ciąży nie widzę niczego szczególnie fajnego :) Stan błogosławiony… dobre sobie :) nie lubię się oszczędzać, nie lubię macania po brzuchu, nie lubię tyć ani wiecznie być wypytywana o samopoczucie, latać do toalety 20 razy w dzień i 10 razy w nocy, codzienne wymioty też do rytuału bym nie chciała wpisać :) Ale dosyć marudzenia, są też dobre strony, w otoczeniu ludzi kulturalnych, cywilizowanych, wystarczy wypiąć brzucha, a czas stania w kolejce skracamy do minimum, no i te pierwsze kopniaki…. delikatne, aż ciarki przechodzą :) Dzień mega lenia można zawsze wytłumaczyć złym ciążowym samopoczuciem i bez wyrzutów spędzić pół dnia w piżamie.

Mój pierwszy trymestr:

Pierwsza ciąża

Tu nie ma za dużo informacji ;)

Czułam się doskonale, żadnych mdłości, żadnych gorszych dni, czy pobolewania, często zapominałam, że w ogóle mam lokatora w brzuchu, przez co notorycznie dostawałam burę od najbliższych za dźwiganie, bieganie czy nie do końca dobre nawyki żywieniowe ;)

Oprócz świetnego samopoczucia miałam też niezłe ssanie :) Uwielbiałam arbuzy, jadłam codziennie wieeeelkie połówki. Żołądek tak sobie nimi nieświadomie rozpychałam, że gdy skończył się arbuzowy sezon zaczęłam się objadać innymi, bardziej już kalorycznymi potrawami, czego odnotowaną konsekwencja na koniec ciąży były mega rozstępy i Uwaga…. 34kg na plusie.

A, właśnie! przestałam lubić sok pomarańczowy, tak mi nie smakował w ciąży, że do dzisiaj go nie lubię :)

Kurtyna!

Druga ciąża

Powiem tak …. na szczęście pierwszy trymestr jest już za mną :)

Druga ciąża zaczęła się w sierpniu. Udało nam się przywieźć z nad morza piękną, niezapomnianą pamiątkę z wakacji :) Już w połowie sierpnia potwierdziłam swój stan, najpierw standardowo zrobiłam test, no dobra dwa testy hahah pewność musi być, a kolejnego dnia u ginekologa, ta, tak …. na ekranie zobaczyliśmy piękną cudowną fasolkę…

Pod koniec sierpnia nie musiałabym już jechać po żadne potwierdzenie, bo Fasolka spowodowała niezłe zamieszanie w moim organizmie. Od rana ani trochę nie chciało mi się wstać z łóżka, apetyt … jaki apetyt nic mi nie smakowało, liczba przepisów na blogu spadła do absolutnego minimum.

Wrzesień to był najgorszy miesiąc, z obojętnie jakim wysiłkiem strasznie pobolewało mnie podbrzusze, każda rozsądna kobieta w ciąży w tym momencie myśli o najgorszym, do tego głupota zawsze przyciągnie do wujka google i po wpisaniu ból podbrzusza w 2 miesiącu ciąży można przeczytać tylko najgorsze…. straciłam… poroniłam…. :( ….. nie ma już mojej fasolki….. Na szczęście otaczają mnie ludzie, którzy nie pozwalają mi zagłębić się w depresyjny stan.

Kolejna wizyta u ginekologa, nakaz leżenia i odpoczywania, żadnego wysiłku, żadnego bara-bara, żadnego dźwigania, sprzątania, gotowania - dobrze, że oddychać pozwolił.

No i się zaczęło, o ile pierwsze dni spędzone w stylu leżeć i pachnieć były, no powiedzmy sobie szczerze zajebiste :D o tyle kolejne tygodnie doprowadzały do szału. W mieszkaniu zaczął panować syf i malaria, spotkania ze znajomymi spadły do minimum, ja nigdzie wyruszyć nie mogłam, a otaczający mnie bałagan zawstydzał mnie do tego stopnia, że odwiedzających nie przyjmowałam ;) Do tego młody się rozchorował, przesiadywał 2 tygodnie razem zemną, więc Wiktorek zamiast się bawić w przedszkolu lub z mamą zabawkami, zaczął oglądać dużo za dużo bajek, Jacek wracał z pracy i zamiast spędzić fajnie czas z rodziną … ogarniał z grubsza bajzel, prał, robił zakupy i uczył się prasować hahaha to akurat na dobre mu wyszło ;) chociaż mogłam nagrać jaki problem miał z prasowaniem i składaniem moich ulubionych sweterków, wiecie tych dugaśnych przodem wyciągniętych ;)

Jakby pogłębiający się stan depresyjny spowodowany ciągłym leżeniem nie wystarczał, to zaczęły się mdłości, ale nie takie tam zwykłe poranne pawiki, tylko totalnie wykańczające całodzienne wymioty. Zaczynały się po 12 kończyły dopiero po 22, w tym czasie nawet wypicie szklanki wody było straszne, o jedzeniu mowy nie było. Jedyny odnotowany plus -4kg, czyli dobry start w kolejne miesiące… no … pamiętacie ile przytyłam w pierwszej ;)

Październik, bóle podbrzusza się zmniejszyły, fasolka wciąż z nami, no właściwie to już widać malutką istotę, no i ta ciekawość… chłopiec… dziewczynka? te momenty są super. Ginekolog wciąż nie kazał się przemęczać, ale pozwolił wstawać, no to wiecie co pierwsze zrobiłam? zaczęłam sprzątać, po kilku dniach ból podbrzusza wrócił, znowu tydzień w łóżku, a niech tam, dom to nie muzeum, niech no tylko żadne robale się nie wprowadzą ;)

Powoli przyzwyczaiłam się do rannego odżywiania, woda z imbirem okazała się zbawienna, waga wciąż malała, tym razem pomniejszyła się o 2 kg, Ale jak człowiek może wreszcie przejść się na chwile po dworze, zobaczyć piękną polską złotą jesień, wystawić twarz na ostatnie ciepłe promienie słońca, to samopoczucie szybko wraca.

Wiecie co? z końcem października mój brzuch widocznie się uwypuklił, podobno w kolejnej ciąży dzieje się to szybciej, bo wszystko się łatwiej rozciąga. Szkoda, że karta ze zdjęciami z pierwszej ciąży się nam zepsuła, bo pokazałabym Wam jaki olbrzymi brzuch miałam na koniec pierwszej ciąży….. jak z bliźniakami ;)

Z połową listopada zakończył się mój pierwszy trymestr ciąży, podbrzusze dalej pobolewa przy zwiększonym wysiłku czy spacerze, ale mdłości mam nadzieję, bezpowrotnie mnie opuściły, została tylko nasilona niechęć do słodyczy, przestałam słodzić herbatę, w ciągu dnia mogę zjeść maksymalnie 1 kostkę czekolady, bo większa ilość słodyczy powoduje złe samopoczucie. Rogale Marcińskie wyłączyły mnie na 2 dni z kuchni… chyba nigdy już nie będą mi smakować :)
Zaczęłam nareszcie czuć się świetnie, niestety po pierwszym trymestrze jestem blada jak nigdy ;) szybko przesusza mi się skóra, pewnie za mało pije, ale stan ogólny, zajefajny, będę żyć ;)

No i czuje pierwsze kopniaki… cudowne uczucie :D byłam na kolejnej wizycie u pana Gina, uspokoił, że najgorsze za nami i zobaczył kto tam siedzi… ale to w kolejnym wpisie :) Póki co, możecie obstawiać chłopiec? dziewczynka? zobaczymy kto zgadnie :)

Opowiadajcie w komentarzach, jak to było w waszych ciążach :)

Może macie patenty na spędzenie czasu, gdy jesteśmy przywiązani do łóżka, może macie pomysły na leżące zabawy z 4 latkiem, a może znacie mikstury, które pomogą przetrwać całodzienne wymioty?

Ciąża pierwszy trymestr

Zobacz inne podobne przepisy oznaczone tagami: Ciąża  pierwszy trymestr ciąży  Dziecko 

Dodaj komentarz

Bardzo się cieszę, że odwiedziłaś(eś) moją stronę. Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie znak w postaci komentarza :)
Twój adres email nie jest wymagany i nie zostanie opublikowany

Lista komentarzy

Iwona: Kaśka, uwielbiam Cię czytać :) Zawsze zabawnie i na temat :) Moja ciąża była nudna jak ta Twoja pierwsza :) Mam wspaniałego 2 latka, teraz wszędzie malenstwa, chyba postaramy się o drugiego :)
Michalina: nie tam jakieś poranne pawiki PADŁAM :) uwielbiam Cię czytać :)
Karolin: Cześć Kasiula, ja mam za sobą 3 ciąże, pierwsza i druga nudne, na szczęście :) trzecia przeleżana od 22 tygodnia. Jak poradzić sobie z leżeniem ? nie idzie, z tygodnia na tydzień popadasz w większą depresję. Syf dookoła przerasta nawet teściową heahahaha Dzieciaki zaniedbane, niewytulone, niewybawione ale co zrobić? nie przejmować się, nadrobi się jak 3 się urodzi. Grunt to spokój :) wszystko sie ułoży.
Kasia: jesteśmy na podobnym etapie, chociaż u mnie to akurat pierwsza ciąża jest i jestem miesiąc do tyłu w stosunku do Ciebie :) też nie rozumiem określenia stan błogosławiony , szczególnie że nudności zostały ze mną nawet po zakończeniu pierwszego trymestru (wszyscy mi ściemniali że już powinny minąć w 3 miesiącu). Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo siły.
BernadettaP: Kasiu, gratulacje :) Ja już jestem w 37 tygodniu drugiej ciąży, a od 2 miesięcy mam nakaz leżenia, bo dzidzia tak wysoko siedzi , że oddychać nie mogę. Pierwsze 6 miesięcy to był względny luz, tylko kilka razy wymiotowałam (podobnie, jak w pierwszej ciąży), ale teraz męczę się bardzo szybko i wejście na 2 piętro z leciutkimi zakupami sprawia mi problemy. Pewnie to dlatego, że w pierwszej ciąży przytyłam 9 kg, a teraz już prawie 13. A od 2 tygodni w domu siedzę z chorą 3 latką i sama też już jestem chora. Ale będzie dobrze :) O dziwo termin porodu wyznaczony na Boże Narodzenie tak mnie zmobilizował, że kupiłam już prawie wszystkie prezenty, zrobiłam kilka stroików i za chwilę będę nawet powoli ubierać choinkę. 3maj się ciepło i oby każdy kolejny miesiąc ciąży przynosił więcej radości :)
ana: Świetnie się czyta Twojego bloga :) mam za sobą jedną wyczekaną ciążę coś pięknego w ciąży mogę być zawsze poza 9 tym miesiącem, już było ciężko. Mój książę ma 7 miesięcy i zaraz zaczynamy starania o drugiego bobaska zobaczymy jaka będzie tym razem. .. :D
Kasia Gotuje: No to gratuluję i życzę owocnych starań :) My żałujemy, że nie strzelaliśmy rok po roku, byłyby już odchowane i bawiłyby się razem. :) Pozdrawiam
Angela: no to ja Kasiu mam termin na 9 czerwca ;p o ile brat już Ci nie powiedział ;p więc nasze szkraby będą z jednego roku ;) teraz już jest ok, chociaż początki były nie najlepsze ale nie mogłam się dać złemu samopoczuciu ze względu na Gracka, który w piątek będzie miał roczek ;p trzeba było się poświęcać ale warto :) a pamiętam jak na grillu u Krzysia pytaliście mnie z Jackiem że ponoć chcemy mieć drugie a tu po kilku tygodniach się dowiadujemy że Wy będziecie rodzicami ;) gratulacje, będę trzymać kciuki żeby teraz było już tylko dobrze :))
Bena: Kasiulek!!! Gratuluję ciąży!!! Nie narzekaj na to, że się źle czujesz. Pamiętaj, że dość spora część z nas nigdy nie będzie mogła tak się poczuć, odczuć ruchów bobaska. Ja, na szczęście mam dwóch synów, ale moja siostra musiała adoptować dzieciątko. Wiem, z jakim podziwem i zazdrością patrzyła na mój rosnący brzuszek. Pozdrawiam wszystkie BŁOGOSŁAWIONE:) Zdrówka i wytrwałości!!!
Kasia Gotuje: Wiem, wiem :) Sama się biłam z myślami, jak nie mogliśmy zmontować pierwszego Wiktorka :) Teraz czuje się już lepiej, więc tyle nie stękam hahah
motylek108: Hej. Za mna dwie ciąże z problemami. Pierwsza leżąca od 26tyg w domu i szpitalu na przemian. Wstawalam tylko na siku. Dostawalam tyle leków, że i tak nie miałam siły chodzić:) Drugą musiałam leżeć od 21 tyg. Córka miala wtedy 18 miesięcy i nie rozumiała, że mama nie może siedzieć z nią na podłodze i nosić na rękach. Dużo jej czytałam. Było bardzo ciężko. Ale wszystko dobrze się skończylo i mam teraz dwulatkę i półrocznego syna, którzy dokazują aż miło
Kasia Gotuje: Angela gratuluję :) Motylku, gratuluję , nie wiem jak to przeżyłaś z takim maluchem u boku :)
eM: Przede wszytskim gratuluję Ciąży!!! Moja ciąża jest młoda, według OM to 7 tydzień. USG jeszcze nie wykonywał mi ginekolog. Odbędzie się w tym tygodniu. Wiem co przeżywałaś. Ja nie wymiotuje, mam ciągłe druchy wymiotne... bardzo męczące... dodatkowo na zmiane są dni kiedy coś zjem i takie kiedy nic nie zjem... lekarz o odpoczywaniu nic nie mówi, ale są dni że nie wstaje z łóżka. Z powodu skurczy bolesnych i wybudzających zapisał mi luteine. Mam za wysokie tsh na ciążę choć zawsze miałam lekko powyzej 3, mam za gęstą krew. Nie da się spać na żadnym boku, jedynie na plecach co jest strasznie nie wygodne. Ten błogosławiony stan jest dla mnie okropny :( Bardzo Ci zazdroszczę, że masz ten etap za sobą!
Katerina: Jestem w trakcie swojej pierwszej, wymarzonej ciąży :) 20 tydzień :) Od początku, gdy jeszcze nie wiedziałam, że jestem ciężarówką, miałam okropny nastrój. Studiowałam jeszcze, mieszkałam ze współlokatorkami, a faceta miałam na emigracji. Pamiętam, że gdy się nie uczyłam to płakałam lub spałam, koszmar. Objawy pozostałe podobne były do tych okresowych , urosły piersi i zaczęły boleć, byłam bardziej zmęczona... A potem, gdy beta HCG wyjawiło słodką tajemnicę mojego złego samopoczucia, psychicznie od razu mi się poprawiło :) Studia zostały rzucone, pobraliśmy się z ukochanym nieco wcześniej niż było to zaplanowane, wyjechałam do niego :) Porannych pawików na szczęście nie miałam. Ale myślę, że to przez mój prawie brak odruchu wymiotnego, w całym życiu inwestycja zwróciła mi się dosłownie kilka razy ;) Za to do teraz cierpię na brak apetytu... Co mnie martwi. Najpierw schudłam, później dobiłam do wagi sprzed ciąży, czekam aż ją przekroczę. Mąż się śmieje, że pierwszy raz widzi radość kobiety z powodu dodatkowych gramów, kilogramów :) Niestety cera sprzed ciąży mi się nie poprawiła, dlatego prycham na te komentarze co do ciąży kobieta wtedy kwitnie bla bla ;) Kłopoty jak z nią były, tak nadal są, a stan odmienny nie pozwala sobie z nimi poradzić :D Najpiękniejszym momentem było poczuć ruchy dziecka, zwłaszcza, że odbyło to się w momencie, gdy leżałam w ramionach męża. Mimo niedogodności wszelakich to jednak jest cudowny stan, wzruszam się bardzo, że maleństwo jest od początku częścią mnie samej :) Pozdrawiam
Obrazki użytkowników zapewnia Gravatar. Zarejestruj swój email a twój obrazek się pojawi.

Możesz się zainteresować podobnymi artykułami: