Noworoczne postanowienie wciąż w realizacji :) Nie idzie mi tak jakbym sobie tego życzyła, no ale nie od razu Kraków zbudowano :) Mogę się pochwalić, jedynie tym, że przez ostatnie dwa tygodnie ćwiczyłam 6 razy, nie podżerałam wieczorami żadnych niesamowicie kuszących mnie zapychaczy i ograniczyłam cukry do absolutnego minimum ;) Z ręką na sercu przyznaje się do 3 cukierków krówek, które Jacek kupił i mi pod nosem torebkę postawił, do 1 kawałka makowca, którego zjadłam u pani Zosi i do głowy gwiazdorka, no kusił i kusił, to mu łeb odżarłam :D

Obiecuję, że to ostatni deser na diecie, który zamieszczam przed dietetycznymi przepisami :D